Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zanim Séguier się pojawił, król wyszedł już innemi drzwiami.
Kanclerz wszedł do komnaty, napół uśmiechnięty, napół zawstydzony. Ponieważ spotkamy się z nim jeszcze prawdopodobnie w dalszym ciągu tej historyi, będzie dobrze, jeżeli czytelnicy nasi już obecnie się z nim zapoznają.
Séguier był zabawnym człowiekiem. Jego Eminencyi polecił go, jako człowieka najzupełniej oddanego, kanonik katedry Notre-Dame, ksiądz Des Roches le Masle, który był uprzednio pokojowcem kardynała. Kardynał zaufał mu i dobrze na tem wyszedł.
Opowiadano o kanclerzu przeróżne historye, między innemi następującą:
Po burzliwej przeszłości wstąpił do klasztoru, aby pokutować przyjnajmniej przez czas jakiś za szaleństwa młodości.
Wchodząc jednakże do świętego miejsca, biedny pokutnik nie zdołał zatrzasnąć za sobą tak szybko bramy, aby nie pozwolić wedrzeć się także namiętnościom, przed któremi właśnie uciekał. Pokusy dręczyły go w dalszym ciągu, a przeor, któremu zwierzył swoją niedolę i który pragnął mu o ile możności dopomódz, zalecił mu, aby w celu odpędzenia szatana-kusiciela szukał ucieczki w chwytaniu za sznur i dzwonieniu co sił. Alarm ten zawiadamiał mnichów, że jeden z braci jest dręczony pokusą, wobec czego całe zgromadzenie rozpoczynało modły.
Przyszły kanclerz uznał radę za dobrą. Odpędzał więc złego ducha nawałem modłów, zanoszonych przez mnichów. Ale szatan nie chciał tak łatwo opuścić miejsca, jakie raz już zajął; w miarę, jak zwiększano liczbę modłów, zwiększał także liczbę pokus. Wskutek tego i w dzień i w nocy dzwon bił ciągle na alarm, oznajmiając gwałtowną potrzebę zwalczania pokus, których doświadczał pokutujący.
Mnisi nie mieli ani na chwilę wypoczynku: w dzień musieli ustawicznie wchodzić i schodzić po stopniach, wiodących do kaplicy; w nocy, oprócz ostatniej godziny kanonicznej i jutrzni, głos dzwonu kazał im jeszcze dwa-