Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bonacieux, kiedy Atos pożegnał d’Artagnana, aby się udać do pana de Tréville, ponieważ biła już godzina dziewiąta, i kiedy Planchet, który jeszcze nie pościelił łóżka, zabrał się właśnie do tej roboty, dało się słyszeć pukanie do drzwi. Brama otwarła się szybko i zamknęła; ktoś dał się złapać w pułapkę.
D’Artagnan pospieszył ku otworowi w podłodze, położył się na brzuchu i słuchał.
Wkrótce rozległy się krzyki, potem jęki, które usiłowano stłumić. O badaniach nie było mowy.
— Do licha! — rzekł do siebie d’Artagnan, — zdaje mi się, że to kobieta... Przeszukują ją... ona się opiera... używają przemocy... niegodziwcy!
I d’Artagnan, mimo całego swego rozsądku, musiał się powstrzymać siłą woli, aby nie wmieszać się w scenę, która rozgrywała się na dole.
— Ależ mówię wam, panowie, że jestem panią domu; mówię wam, że jestem pani Bonacieux; mówię wam, że należę do dworu królowej! — krzyczała nieszczęśliwa kobieta.
— Pani Bonacieux? — szepnął d’Artagnan. — Byłżebym tak szczęśliwy, że znalazłem to, czego daremnie szukają wszyscy?
— Na panią właśnie czekaliśmy tutaj — odpowiedzieli badający.
Głos stawał się coraz bardziej stłumiony; szamotanie wstrząsnęło boazeryą. Ofiara opierała się widocznie, o ile kobieta może się opierać czterem mężczyznom.
— Łaski, panowie! łas... — szeptał głos, coraz to cichszy i odzywający się już tylko urywanymi dźwiękami.
— Kneblują jej usta, chcą ją porwać — krzyknął d’Artagnan, zrywając się z ziemi jakby na sprężynie. — Moja szpada! dobrze, mam ją przy boku. Planchecie!
— Słucham pana.
— Biegnij szukać Atosa, Portosa i Aramisa. Któryś z nich będzie z pewnością w domu, a może wszyscy trzej już powrócili. Niech wezmą broń, niech tu przychodzą, ale niech się spieszą. Ach 1 przypominam sobie: Atos jest u pana de Tréville.
— Ale dokąd pan idzie? dokąd pan idzie?