Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/564

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czworobok sformował się; każdy żołnierz jakby wrósł w ziemię.
Generał Elsnitz, zamiast ominąć tych 900 ludzi i iść na pomoc generałom Mélas’owi i Kaim’owi, uderzył na ten czworobok.
I zrobił błąd, który uratował armię francuską.
Tych 900 stało murem, jak tego chciał Bonaparte; armaty, strzały karabinowe, bagnety — nic słowem nie mogło obalić ich.
Bonaparte patrzał na nich z podziwem.
Odwróciwszy wzrok w stronę drogi od Novi, dojrzał pierwsze bagnety dywizyi Desaix’a.
Stojąc na najwyższym punkcie placu boju, widział on to, czego dojrzeć nie mógł nieprzyjaciel.
Skinął na grupę oficerów, stojących opodal i czekających na rozkazy.
Bonaparte pokazał jednemu z nich las bagnetów, błyszczących w słońcu.
— Galopem do tych bagnetów! — rzekł. — Niech pośpieszają Desaix’owi powiedzieć, że jestem tu i że czekam na niego.
Oficer pomknął galopem.
Bonaparte znowu patrzał na pole bitwy.
Odwrót Francuzów trwał dalej, ale generał Elsnitz stał w miejscu, powstrzymany przez Rolanda i jego 900 żołnierzy.
Cworobok ten gęsto ział ogniem.
Bonaparte zwrócił się do pozostałych oficerów:
— Jeden w centrum! dwaj inni na skrzydła! Wszędzie mówić o nadejściu rezerw i zapowiedzieć przejście do ofensywy.
Oficerowie rozbiegli się we wskazanych kierunkach.