Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/550

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Musieli mu ustąpić. Sekundant sir Johna oświadczył, że nie może bez porozumienia się ze swym mocodawcą zgodzić się na te warunki.
— Nie unoś się, przyjacielu — rzekł mu Roland — znam sir Johna i wiem, że przystanie na to chętniej, niż ty.
Sekundanci powrócili do sir Johna. Zastali go przy śniadaniu.
Na ich widok sir John wstał i zaproponował posiłek. Gdy się wymówili, przeszedł do sprawy.
Oświadczyli mu, że jeden z nich będzie jego sekundantem.
Następnie sekundant Rolanda wyłuszczył warunki spotkania.
Sir John na wszystko odpowiadał:
— Bardzo dobrze.
Gdy jego świadek chciał robić pewne zastrzeżenia co do warunków, lord Tanlay prosił go, aby nie opierał się.
— Pan de Montrevel jest tak miły — rzekł — że nie chcę w niczem mu sprzeciwiać się; co zrobi — wszystko będzie dobre.
Ustalono wreszcie godzinę pojedynku. I na tym punkcie lord Tanlay zastosował się do życzeń Rolanda.
Obaj sekundanci wyszli zachwyceni sir Johnem.
Opowiedzieli o wszystkiem Rolandowi.
— Czy nie mówiłem? — rzekł Roland.
Roland wyznaczył spotkanie na siódmą wieczór w lasku w alei Milczenia.
Sekundanci zaproponowali, aby Roland kupił u puszkarza dwa pistolety.
— Nie — odparł Roland — lord Tanlay ma parę