Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/458

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

polu bitwy, wygłosił mowę na cześć armii republikańskiej. Odpowiedział mu minister wojny, a zwracając się w końcu do Bonapartego, rzekł:
„W imieniu Francyi pójdź, nieustraszony generale! Pójdź w imieniu tych wszystkich bohaterów i przyjm w tym pocałunku zapewnienie wdzięczności narodu.
„Ale w chwili, gdy podejmujemy znowu oręż, broniący naszej niezależności, skoro ślepa wściekłość królów odrzuca ofiarowany przez nas światu pokój, rzućmy, towarzysze, gałąź laurową na prochy Washingtona, tego bohatera, który uwolnił Amerykę od jarzma nieprzyjaciół, najbardziej zażartych na naszą wolność. Niechaj cień jego z za grobu wskaże nam sławę, która towarzyszy pamięci oswobodzicieli ojczyzny!“
Bonaparte zszedł z podwyższenia, a w imieniu Francyi ucałował go Berthier.
Mowę na cześć Washingtona wygłosił pan de Fontannes.
Wśród tylu sławnych osobistości pan de Fontannes był osobliwością napoły polityczną, napoły literacką.
Po 18 fructidora został wygnany z Suardem i Laharpem. Lecz umiał jakoś ukryć się w Paryżu.
Jednak nieprzewidziany wypadek zdradził go.
Raz na placu Karuzeli wywrócił go rozbiegany koń. Podczas tego poznał go jeden z agentów policyi, który przyszedł mu z pomocą. Tymczasem Fouché, który dobrze wiedział, gdzie się de Fontannes ukrywa, udawał, że nic nie wie.
W kilka dni po 18 brumaire’a Murat, późniejszy książę de Bassano, Laplace i Regnault de Saint-Jean d’Angely (który zmarł, utraciwszy zmysły), wspomnieli