Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ten rząd tymczasowy ma swój sztab główny i własne armie.
— Ba! sztab główny, może... ale armie...
— Własne armie, powtarzam.
— Gdzież są?
— Jedna tworzy się w górach Owernii, pod wodzą pana de Chardona; druga w górach Jury, pod wodzą pana Teyssonneta; trzecia wreszcie, która w tej chwili jest czynna, i nawet z niemałem powodzeniem, w Wandei, słucha rozkazów d’Escarboville’a, Achillesa Leblonda i Cadoudala.
— Doprawdy, obywatelu, oddajecie mi istotną przysługę, opowiadając te wszystkie nowiny. Mniemałem, że Burbonowie pogodzili się już zupełnie z wygnaniem; zdawało mi się, że organizacya policyi jest tego rodzaju, iż nie istnieją ani tymczasowe komitety rojalistyczne w wielkich miastach, ani bandyci na gościńcach. Wreszcie zdawało mi się, że Wandea jest zupełnie uśmierzona przez generała Hoche’a.
Młodzieniec, do którego skierowana była ta odpowiedź, wybuchnął śmiechem.
— Ależ skądże przyjeżdżacie? — zawołał — skąd przyjeżdżacie?
— Jużem wam powiedział, obywatelu — z krańca świata.
— Widać.
Poczem, ciągnąc dalej:
— Otóż, widzicie — mówił — Burbonowie nie są bogaci; emigranci, których dobra sprzedano, są zrujnowani; niepodobna organizować dwóch armii i utrzymywać trzeciej bez pieniędzy. Powstały kłopoty; rzeczpospolita jedynie mogła wypłacać żołd swoim wrogom; niepodobna było jednak przypuszczać, że zdecyduje się