Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakto! — zawołał młodzieniec — i z kim mieliście do czynienia? ależ, zdaje mi się, mieliście do czynienia ze złodziejami, z bandytami!
— Bynajmniej: przedstawili się.
— Przedstawili się?
— Powiedzieli: „Panowie, obrona wasza jest zbyteczna; panie, nie obawiajcie się, nie jesteśmy bandytami, jesteśmy towarzyszami Jehudy.
— Tak — rzekł młodzieniec, stały gość table d’hote’u — uprzedzają, żeby nie było pomyłki; taki ich zwyczaj.
— Któż jest ów Jehuda, który ma takich grzecznych towarzyszów? Czy to ich kapitan?
— Panie — odezwał się mężczyzna, którego strój miał pewne cechy stroju księdza świeckiego i który również wydawał się nie tylko stałym gościem table d’hóte’u, ale nadto człowiekiem świadomym tajemnic czcigodnej korporacyi, o jakiej mówiono — gdyby pan znał lepiej Pismo święte, wiedziałby pan, że mniej więcej dwa tysiące sześćset lat temu ten Jehuda umarł i stąd nie może obecnie zatrzymywać dyliżansów na gościńcach.
— Księże dobrodzieju — odparł Roland, który poznał duchownego — ponieważ pomimo cierpkiego tonu, jakim przemawiasz, wydajesz się wielce wykształconym, przeto pozwól biednemu nieświadomemu człowiekowi, żeby cię zapytał o niektóre szczegóły o tym Jehudzie, który umarł dwa tysiące sześćset lat temu, a który jednakże ma zaszczyt posiadania towarzyszów, noszących jego imię.
— Jehuda — odparł człowiek duchowny tym samym cierpkim tonem — był królem Izraela, namaszczonym przez Eliasza pod warunkiem, że ukarze zbrodnie ro-