Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W Paryżu.
— Idź po niego i przyprowadź go tutaj.
Roland miał zwyczaj słuchać bez oporu; to też wziął kapelusz i skierował się do drzwi.
— Przyślij mi tu Bourrienne’a — zawołał za nim pierwszy konsul w chwili, gdy Roland wchodził do gabinetu sekretarza. W pięć minut po wyjściu Rolanda Bourrienne zjawił się.
— Siadaj tam, Bourrienne — rzekł pierwszy konsul.
Bourrienne siadł, przygotował papier, umoczył pióro i czekał.
— Gotów jesteś? — zapytał Bonaparte, siadając na biurku, na którym pisał Bourrienne. Było to jeszcze jedno jego przyzwyczajenie, które doprowadzało sekretarza do rozpaczy, gdyż Bonaparte przez cały czas dyktowania nie przestawał się kołysać i trząsł biurkiem tak, jakgdyby rzucały niem w zburzone fale Oceanu.
— Jestem gotów — odpowiedział Bourrienne, który przyzwyczaił się pomału do wszystkich wybryków pierwszego konsula.
— No to pisz.
I zaczął dyktować:
„Bonaparte, pierwszy konsul Rzeczypospolitej, do J. K. M., Króla Wielkiej Brytanii i Irlandyi.
„Powołany wolą narodu francuskiego do piastowania najpierwszej godności w Rzeczypospolitej, uważam za stosowne donieść o tem wprost Waszej Królewskiej Mości.
„Czyż wojna, która od ośmiu lat pustoszy cztery części świata, ma trwać wiecznie? Czyż niema możności porozumienia się?
„Jak mogą dwa najbardziej oświecone narody w Europie, silne i potężne więcej niż trzeba dla ich bezpieczeństwa i niezależności, poświęcać dla mrzonek czczej wielkości lub dla nieuzasadnionych antypatyi, do-