Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rej, jak sądził, wyleczy się po powrocie do kraju i w otoczeniu rodziny.
Roland oskarżał siebie, aby zmniejszyć winę generała Hatry’ego, lecz sprawiedliwość i prawość żołnierska kazała mu oddać należne pochwały dla odwagi i wspaniałomyślności Cadoudala.
Bonaparte słuchał go uważnie, lecz ze smutkiem. O ile bowiem zapalał się do wojny z obcymi, o tyle wstrętem przejmowała go wojna domowa, w której kraj przelewał własną krew. Dlatego też sądził, że układy powinny były zastąpić wojnę. Lecz jakżeż prowadzić układy z takim człowiekiem, jak Cadoudal?
Bonaparte zdawał sobie sprawę z uroku, jaki wywierał swą osobą, zwłaszcza gdy mu o to chodziło. To też powziął myśl spotkania się z Cadoudalem. Lecz nic na razie nie wspomniał o tem Rolandowi, licząc jednak nań w chwili stanowczej.
Na razie chciał tylko wiedzieć, czy Brune, którego zdolnościom wojskowym ufał, będzie szczęśliwszy od swych poprzedników.
Pożegnał wreszcie Rolanda, zawiadomiwszy go o przybyciu jego matki i o tem, że zamieszkała w małym domku przy ulicy Zwycięstwa.
Roland dorożką udał się do wskazanego domu.
Tam znalazł panią de Montrevel, dumną i szczęśliwą, jak tylko nią być może kobieta i matka.
Edward od dnia poprzedniego umieszczony był w Prytaneum francuskiem.
Pani de Montrevel chciała wyjeżdżać z Paryża i wracać do Amelii, niepokojąc się o stan jej zdrowia.
Sir John blizki już był zupełnego wyzdrowienia; bawił w Paryżu, złożył był wizytę pani de Montrevel, lecz nie zastał, gdyż odprowadzała Edwarda do Prytaneum. Zostawił tylko kartę, na której podał swój adres: hotel Mirabeau, ulica de Richelieu.