Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Serce Królewskie — zapytał Cadoudal — czy to ty powiedziałeś mi, że zabójca Tomasz Millière jest w Roche-Bernard?
— Widziałem, jak wjeżdżał ramię przy ramieniu z pułkownikiem republikańskim, któremu to sąsiedztwo niebardzo pochlebiało, jak mi się wydaje.
— Czy nie dodałeś, że za nim toczyła się gilotyna?
— Powiedziałem, że toczyła się za nim gilotyna między dwiema armatami i zdaje mi się, że, gdyby armaty mogły były odsunąć się od niej, pozwoliłyby jej toczyć się samej.
— Jakież ostrożności przedsiębierze Millière w miastach, w których mieszka?
— Otoczony jest strażą specyalną; każe barykadować ulice, prowadzące do jego domu; ma zawsze pod ręką parę pistoletów.
— Czy pomimo tej straży, pomimo tej barykady, pomimo tych pistoletów, podejmujesz się dotrzeć do niego?
— Podejmuję się, generale!
— Skazałem tego człowieka, z powodu jego zbrodni; musi umrzeć!
— A! — zawołał Serce Królewskie — a więc nadszedł dzień sprawiedliwości!
— Czy podejmujesz się wykonać mój wyrok, Serce Królewskie?
— Podejmuję się, generale.
— Idź, Serce Królewskie, weź tylu ludzi, ilu zechcesz... Obmyśl wybieg, jaki ci się spodoba... ale dotrzyj do niego i ugodź śmiertelnie.
— Jeśli umrę, generale...
— Bądź spokojny, proboszcz w Leguerno odprawi na twoją intencyę tyle mszy, że twoja biedna dusza pokutować nie będzie; ale ty nie umrzesz, Serce Królewskie.