Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na górę Sw. Bernarda — spadam na Mélasa w chwili, gdy się tego najmniej spodziewa, i zbijam go na kwaśne jabłko.
— Jestem o to spokojny.
— Ale rozumiesz, że, bym mógł spokojnie wyruszyć do Włoch, nie mogę za sobą zostawiać Wandei.
— A! o to chodzi!... Więc posyłasz mnie, generale, do Wandei, abym ją uśmierzył.
— Ten młodzieniec opowiedział mi bardzo poważne rzeczy o Wandei. Wandejczycy — to dzielni żołnierze, którymi dowodzą dobre głowy. Jest między nimi Jerzy Cadoudal... Chcę mu dać pułk, ale odmawia.
— Grymaśny.
— Ale nie wie on o jednej rzeczy.
— Kto? Cadoudal?
— Cadoudal. Nie wie, że ksiądz Bernier zrobił mi propozycye.
— Ksiądz Bernier?
— Tak.
— A któż to taki ten ksiądz Bernier?
— Syn chłopa z Anjou. Może on mieć dzisiaj 33-34 lata; był proboszczem w Saint-Laud w Angers w chwili rewolucyi. Odmówił przysięgi i przyłączył się do Wandejczyków. Kilkakrotnie uśmierzano Wandeję, kilka razy sądzono, że zamarła. Lecz mylono się. Wandeję uśmierzono, ale ksiądz Bernier nie podpisał pokoju. Ale Wandea była niewdzięczna względem niego. Ksiądz chciał zostać agentem generalnym przy wszystkich wojskach królewskich. Stofflet doradził nominacyę hr. Colberta de Maulevrier, jego kolatora. O godzinie drugiej rano narada się skończyła i ksiądz Bernier znikł. Co robił w tę noc, Bóg jeden wie. O godzinie czwartej rano oddział wojsk republikańskich otoczył chałupę, w której nocował Stofflet. Wzięty do niewoli, ścięty został w Angers... Nazajutrz rano dowództwo objął d’Auti-