Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przecież dzik już wypatroszony. Wyciągnijcież mię z pod niego; waży bestya ze czterysta.
Zanim jednak Anglik przyszedł z pomocą, już Roland potężnym ruchem ramienia zwalił z siebie zwierza i wstał, ociekając krwią dzika, sam zupełnie nietknięty.
Edwardek, bądź dlatego że nie zdążył, bądź też przez odwagę nie cofnął się z pozycyi; zasłaniał go, co prawda, sobą brat.
Sir John patrzał na Rolanda po tym drugim pojedynku z tym samym podziwem, z jakim patrzał nań po pierwszym.

Dzik i człowiek zwarli się.