Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przybysz doszedł do środka koła, nie okazując onieśmielenia, i okiem powiódł po dwunastu mnichach, czekając na pytania.
Przewodniczący przerwał ciszę.
— Od kogo przychodzisz?
— Ten, kto mnie posłał, polecił mi odpowiedzieć, że przychodzę od Jehudy.
— Czy masz zlecenia ustne, czy na piśmie?
— Mam odpowiadać na wasze pytania, a następnie zostawić świstek papieru za pieniądze.
— Dobrze. Zacznijmy od pytań. Gdzie są nasi bracia z Wandei?
— Złożyli broń, ale czekają tylko od was rozkazu, aby za nią pochwycić.
— A dlaczego złożyli broń?
— Otrzymali rozkaz od J. K. M. Ludwika VIII.
— Mówiono o własnoręcznej odezwie królewskiej.
— Oto kopia — i z temi słowy chłop wręczył papier pytającemu.
Ten rozłożył i czytał:
„Wojna może wzbudzić tylko nienawiść do monarchii. Królowie, wracający na tron przez wojnę, nie mogą być kochani. Trzeba więc zarzucić środki krwawe i polecić się potędze opinii, która sama przez się powraca do zbawczych zasad. Trzeba połączyć w potężnym związku rozproszone elementy monarchii, pozostawić wojującą Wandeję jej własnemu losowi i wejść na drogę bardziej pokojową i nie tak bezładną. Rojaliści z Zachodu już swoje zrobili, trzeba nareszcie oprzeć się na rojalistach w Paryżu, którzy już wszystko przygotowali do blizkiej restauracyi monarchii“...