Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/726

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie wszystko jedno... Rogerowi.
— I cóż mam uczynić?
— Powiedz mi tylko nazwisko tego ambassadera. Dwadzieścia tysięcy liwrów i względy najpiękniejszego szlachcica w Paryżu, obiecuję ci to w jego imieniu; jeżeli on nie dotrzyma, to ja zapłacę. Pussetko, moja luba, jak się nazywa ten ambassador?
— Ah fe! masz mię za tak interesowną, margrabio, zasługujesz...
— Pussetko, jego nazwisko? a jestem u ciebie o północy z dwudziestoma tysiącami liwrów, czekaj na mnie.
— A więc, margrabio, to jest... nie uwierzyłbyś nigdy...
— Pussetko, zlituj się.
— Wystaw sobie, że to jest Indyjanin.
— Co za Indyjanin?
— Indyjanin, wiész dobrze, mój kochanek z pargaminową cerą.