Ta strona została przepisana.
aby mi nie zabrała drogiego czasu; lecz nie mógł tego dokazać; panna Pussetka spostrzegłszy go rzuciła mu się na ramię, zanosząc się od śmiechu.
— Cóż to takiego? — zapytał Cretté, — co cię pobudza do takiego śmiechu?
— Ah! drogi margrabio, — zawołała panna Pussetka, — rzecz najniespodziewańsza, najcudowniejsza, najmitologiczniejsza, najbajeczniejsza...
— O mój Boże, — rzekł do siebie Cretté, — czyby przypadkiem poznała Sylwandirę?
— Cóś podobnego, tylko w romansach albo w bajkach Tysiąca i jednej nocy napotkać można; wiem że mi nie uwierzysz, margrabio.
— I owszem, zawołał Cretté, — uwierzę ci; tylko mów prędzej, moja prześliczna, gdyż się śpieszę.
Idziesz do ambassadora?
— Tak.