Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stancyi; ochota do snu uleciała razem z apetytem.
Piérwszy to raz kawaler myślał oczém inném, jak o łowach, konnéj przejażdżce, lub jakby się dowcipnie wykręcić od Sallustyjusza lub Wirgilego.
Roger był smutny; zrozumiał, że ten nagły odjazd nie miał innego celu, jak uprowadzenie Konstancyi; lecz wyczytał w oczach młodéj dziewczyny, że nie rada była temu i pragnęła zostać, i to go pocieszało. Zresztą w piérwszych cierpieniach piérwszéj miłości, jest coś uciskającego tak słodko serce, że przekładamy nawet to uczucie nad obojętność, jakiéj doświadczaliśmy przedtem.
Roger usnął późno i to snem gorączkowym; pomimo to jednak obudził się o świcie, zdrów, rzeźwy i z błyszczącemi oczyma. Miał bowiem zamiar odprowadzić powóz z Krysztofem, pod pozorem dowiedzenia się w imieniu swoich rodziców,