Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/664

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

była dobra i święta dziewczyna, i kochałam ją téż jak córkę.
Roger podziękował matce spojrzeniem.
— A... cóż powiedziała o mojém małżeństwie? — zapytał wahając się.
— O tém, istotnie nie wiemy, — rzekł baron z niejakim kłopotem; — gdyż od twojego wyjazdu nie widzieliśmy się z niemi.
Rozmowa na tém stanęła; tylko Roger stał się bardziéj zamyślony jak zwykle, i wstano od stołu nie wymówiwszy ani słówka więcéj.
Dnia jednego na polowaniu, Roger spotkał wicehrabiego de Beuzerie, w tém samém miejscu parku, gdzie przed trzema prawie laty, tak gwałtownie się obaj przemówili, i gdzie później, odjeżdżając pełen nadziei i illuzyi, Roger pożegnał się z Konstancyją.
Roger ukłonił się starcowi prowadząc zanim oczyma z rozrzewnieniem, gdyż