Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/663

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wystaw sobie, — rzekł baron, podczas gdy baronowa spoglądała z niespokojnością na syna, — że Konstancyja nie znalazła męża i dotychczas jest panną.
Konwulsyjne drżenie wstrząsnęło Rogerem. Rumienił się i bladł kolejno. Następnie łzy stanęły mu w oczach, i zwiesił głowę na piersi wydając głębokie westchnienie.
— Tak, — rzekła baronowa, — już blisko rok, jak schroniła się do klasztoru w Lochcs, i kto wié, czy pomimo próśb rodziców nie zostanie zakonnicą.
— Więc nie poszła za mąż! powtarzał Roger, — jest wolna, i zapewnie kocha mnie zawsze.
— Ona, która dawniéj była tak dumną, — rzekł baron, nie wiedząc co się działo w téj chwili w sercu jego syna.
— To jest, — rzekła baronowa, — ona, któréj rodzice posiadali tyle pychy; gdyż co do Konstancyi, Bóg sam wié, że to