Roger powściągnął uczucie radości jakie przepełniało jego pierś, i zaczął czynić przygotowania; lecz chociaż śpieszył się jak mógł, przez ten czas Royancourt i Sylwandira pogodzili się, i dnia jednego margrabia uczynił propozycyją kawalerowi i jego żonie, towarzyszenia im do Prowancyi.
Nie było to wcale na rękę Rogerowi; udał jednak, że z zapałem przyjmuje propozycyją pana de Royancourt; lecz pod pozorem rozmaitych interesów, odwlekał czas odjazdu.
Spodziewał się, że przez ten czas zajdzie nowe poróżnienie między kochankami, i nie omylił się; gdyż wkrótce przejął drugi bilet pana de Royancourt, w którym ten oznajmił Sylwandirze, że zrywa z nią ostatecznie, i aby uczynić niepodobném wszelkie zbliżenie się, wyjeżdża natychmiast do Utrechtu.
Sylwandira napróżno starała się ukryć swój gniew; Roger mógł śledzić jego
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/619
Wygląd
Ta strona została przepisana.