Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/618

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

któréj śpiewy tak cudnie wykonywasz przy klawikorcie.
— O! mój przyjacielu, — rzekła Sylwandira czyniąc zachwycającą minkę, — czy nie zdaje ci się, że to będzie za daleka podróż?
— No, no, nie mówmy już o tém, moja luba; niech tak się stanie; jak sobie życzysz.
Lecz Sylwandira zbyt szczęśliwą była w téj chwili, że nie odkryto jéj tajemnicy, aby miała trwać w odmowném postanowieniu; zresztą pomyślała, że wyjechać, było to bez wątpienia zranić dumę pana de Royancourt, który zranił ją w jéj miłości, a że pragnęła zemścić się na niewiernym, powróciła do projektu Rogera.
— Nie, nie, mój przyjacielu, — nie pozbawię ani ciebie, ani siebie saméj téj przyjemności; zresztą przyrzekłam sobie, że starać się zawsze będę przypodobać ci się. Rozkazuj przeto, a wypełnię twoję wolę.