Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/566

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

abyś się pan zwierząt przedemną; ale masz pan dowcip bardzo satyryczny.
I urzędnik zaczął śpiewać na nutę bardzo znaną w téj epoce, jedną z śpiewek, które tak skompromitowały Rogera, a która była szykaną pani de Maintenon.
— Nie ułożyłem wcale tego paszkwilu, — zawołał Roger, — byłem tylko tak nieszczęśliwy, żem go przepisał.
— Albo ten, — rzekł urzędnik, i zaczął śpiewać na inną nutę drugą śpiewkę w tym samym rodzaju.
— Ale powtarzam jeszcze raz, że nie komponowałem wcale tych wierszy.
— Dobrze, a ten, — i urzędnik zaczął trzecią satyrę.
— Lecz, — zawołał Roger, — jak się to dzieje, że śpiewasz te wiersze nie obawiając się u więzienia?
— Śpiewam je tylko przed panem, to cała rzecz. Nie powtarzałbym ich pewnie w towarzystwie, i nie ważyłbym ich się