Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/535

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie jestem hrabia d’Olibarus, — zawołał głos; — jestem numer 158.
W téj chwili dały się słyszeć kroki na korytarzu.
— Ah! zgubiłeś mię, — zawołał biédny hrabia, i to, po raz drugi; piérwszy raz rozmawiałeś ze mną na tarasie w Fort-l’Èvêque, a ponieważ chciałeś uciec, sądzono, że byłem twoim wspólnikiem i przeniesiono mię tutaj. Teraz zaś gdy zobaczą że mówię z tobą, wrzucą mię do jakiego lochu, z którego się już nigdy nie wydostanę.
Otworzono pierwsze drzwi.
— Ale, panie hrabio, — rzekł Roger.
— Milczenie, na miłość boską, milczenie, ani słówka więcéj. Nie znam pana wcale; nigdy pana nie widziałem i nie rozmawiałem z nim nigdy.
I hrabia d’Olibarus obwinął się kołdrą i odwrócił się nosem do ściany.
Biédny więzień omylił się w swoich