Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/483

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdy król przysyła mi więźnia, wciągam go do rejestru, daję mu pomieszkanie i czuwam aby mu nic nie brakowało dopóki jest moim lokatorem. To jest mój obowiązek i wypełniam go gorliwie.
— Lecz król mógł się omylić.
— Król nie myli się nigdy.
— A jednak przysięgam panu, że nic nie uczyniłem.
— Daruj pan, że nie mogę go słuchać więcéj.
— Przysięgam, że jestem niewinny.
— Pozwól pan, że się oddalę.
— Lecz przynajmniéj powiedz mi pan, czy długo mam tu pozostać?
— Tak długo, jak się podoba królowi.
— Dalibóg, oszaleję! — zawołał Roger.
— Sługa uniżony pański.
I gubernator ukłoniwszy się Rogerowi, wyszedł ciągle z kapeluszem w ręku.
Tą razą zdawało się Rogerowi, że drzwi jego więzienia zamknęły się z złowie-