Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/449

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ruch jest jedną z piérwszych potrzeb serc zranionych; galop konia, który cię unosi ku nieszczęściu większemu może jeszcze, ku pewności, lecz także niekiedy ku zemście, jest rodzajem balsamu fizycznego wléwanego na rany duszy, — Roger odbył drogę w pięciu godzinach stawając, tylko dla przemiany koni; nie dogonił jednak Sylwandiry. Breton był cały jak zbity, on zaś nie czuł nawet znużenia.
Gdy Roger stanął na dziedzińcu swojego domu, Sylwandira powróciła już od półtory godziny. Roger jak był w bótach, z batem w ręku i pokryty kurzem, wszedł do salonu. Sylwandira była już w wieczornéj toalecie, i wsparta z wdziękiem na kanapie rozmawiała z panem de Royancourt i kilku jego przyjaciółmi, których wprowadził do domu Rogera.
Tyle zuchwalstwa zmieszało Rogera;