Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/439

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

piérwsze peryjody panowania wielkiego króla. Nie granoby zapewnie Świętoszka, wczasie gdy pan de Royancourt miał wpływy u dworu.
Z swojéj strony, Sylwandira nalegała ustawicznie na męża, ażeby przyjął ofiarę ulubieńca pani de Maintenon.
— Będziemy przypuszczeni do Wersalu, — mówiła; — może nawet otrzymamy tam appartament.
— A to na co? — odpowiadał Cretté; — czyż nie lepiéj być panem u siebie, jak ulegać kaprysom starego króla, który zawsze jest w złym humorze, tak, że nawet pani de Maintenon nie może go już rozerwać. Co do apartamentów, macie tu dziesięć daleko wygodniéjszych, aniżeli Wersalskie. Nie mówię jeszcze, gdyby dano Rogerowi pułk; ale do wszystkich djabłów, chociaż Roger jest odważny zarazem jak Aleksander, Annibal i Cezar, wątpię aby miał powołanie do rzemiosła