Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

margrabia był z większemi jeszcze względami traktowany, jak przy pierwszéj. Z swojéj strony pan de Royancourt wynurzył kawalerowi d’Anguilhem swoje zadziwienie, że człowiek tak jak on, młody, bogaty i pełen zdolności, nie starał się o jaki urząd u dworu lub w wojsku, i ofiarował mu w tym względzie swoje usługi. Roger który zawsze miał w głębi serca nieco ambicyi, podziękował mu z pośpiechem. Aż dotąd margrabia, (Roger wyznał to Cretté’mu, który czuł ku nowo przybyłemu, pewną antypatyją) aż dotąd margrabia wydawał mu się bardzo uprzejmym i uczynnym.
Lecz jak powiedzieliśmy, zachodziła różnica zdań pomiędzy dwoma przyjaciółmi. Cretté spoglądał na margrabiego de Royancourt bardzo złém okiem, wiedział jak krętemi były wszystkie intrygi tych dworaków bigotów, którzy przytłumili ową świetną wesołość, jaka odznaczała dwa