Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiadania z największą uwagą, poczém gdy kawaler skończył:
— Rzecz szczególniejsza, — rzekł. — Czyby Bouzenois zostawił jaką córkę naturalną, którą chcianoby wydać za mąż? Albo téż, mój biédny Rogerze...
— Co, albo téż? — zawołał kawaler — bledniejąc.
— Może sama stara Indyjanka, pragnie wejść w powtórne związki?
Roger zdrętwiał, lecz pewna uwaga uspokoiła go.
— Niepodobna, — rzekł, — już nie żyje.
— A więc, — zdaje się, że z téj strony nie masz się czego obawiać. Ale, czy to niejaka łapka przeciwnéj strony? Co na to mówisz?
— Myślałem już o tém; lecz cóżby przyszło panu Afghano z tego gdybym się ożenił?