Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Margrabia zadał to pytanie kawalerowi, tak oblicze tego ostatniego było zmienione.
— Nie jeszcze, dzięki Bogu, — rzekł Roger; — wiész, że dopiéro za trzy dni ma zapaść wyrok; i nawet...
— Nawet?.. — powtórzył margrabia.
— I nawet mam niejaką nadzieję wygrania go, — rzekł wzdychając kawaler.
Zdaje mi się, że skoro tak jest, nie masz czego tak ciężko wzdychać.
— Naturalnie, że tak ci się zdaje, bo nie wiész pod jakiemi warunkami.
— Ah! są więc warunki?
— Niestety! — rzekł Roger rzucając się w objęcia przyjaciela.
— Opowiedzże mi to, — zawołał margrabia, — istotnie niepokoisz mnie, kawalerze.
Wówczas Roger opowiedział margrabiemu swoję rozmowę z człowiekiem z opalowemi oczyma. Cretté wysłuchał opo-