przybyć do Beuzerie przed południem. Musiał więc Roger uzbroić się w cierpliwość, do czego dopomagał sobie rozmawiając z matką o Konstancyi.
O dziewiątéj baron wyjechał, dosiadłszy Krysztofa. Roger wymógł na nim obietnicę, że nie zabawi dłużéj w Beuzerie, jak tylko przez czas niezbędnie potrzebny do ułożenia warunków małżeństwa. Baron przyrzekł, że będzie z powrotem o czwartéj godzinie po południu.
O drugiéj, Roger nie mógł już wytrzymać; zarzucił torbę na plecy, wziął fuzyją, zawołał Kastora i udał się drogą ku Beuzerie. W godzinę może ujrzał barona, który powracał wielkim kłusem. Ta okoliczność była już dobréj wróżby.
W dwóch skokach Roger był przy ojcu.
W istocie wiadomości były dobre i wszystko ułożyło się, jeżeli nie zupełnie po myśli Rogera, to przynajmniéj wedle życzenia jego ojca.
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/223
Wygląd
Ta strona została skorygowana.