Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

oczach i szczęście odzywało się w każdém słowie wychodzącém z jéj ust.
Po kolacyi, proboszcz odmówił modlitwę za wszystkich, poczém każdy oddalił się do swojego pokoju.
Roger chciał czytać; lecz czy podobna czytać, kiedy myśl nasza odzywa się w głębi naszego własnego serca, daleko słodziéj, tkliwiéj i dźwięczniéj, aniżeli wszystkie myśli na świecie. A jednak czytał ten cud poezyi, który nazywają miłostkami Jakóba i Racheli; lecz znalazł, że Rachel ani się porównać mogła z Konstancyją, i przyznał sam przed sobą, że dla pozyskania Konstancyi, daleko trudniejszym próbom gotówby się poddać, aniżeli Jakób. Na tych rozmyślaniach czas mu szybko upływał; jedenasta godzina wybiła, i za każdém uroczystém uderzeniem zegaru, Roger drżał, pomyślawszy, że za ośm godzin będzie mężem Konstancyi.