Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dała się przypadkiem oszukać przez jaki wybieg jéj rodziców.
Powróciwszy, Roger zastał pannę de Beuzerie ze swoją ciotką. Konstancyja ujrzawszy go, zarumieniła się i zbladła kolejno, lecz szczęściem odwróconą była tyłem do okna, i dobra przełożona nie spostrzegła tego. Roger zbliżył się do młodéj dziewczyny i tonem dosyć swobodnym, podając jéj list, rzekł:
— Zechciéj mi panna przebaczyć, że jakkolwiek jestem tu od wczoraj, dziś dopiéro dopełniam polecenia jéj ojca. Lecz pan de Beuzerie polecił mi, abym oddał ten list do własnych rąk panny, dla tego abym mógł przywieźć mu pewną wiadomość o jéj zdrowiu, o które zdawał się być bardzo niespokojny. Wszak przebaczysz mi panna?
Konstancyja wymówiła niezrozumiale kilka słów dziękując Rogerowi; ponieważ zaś rzuciwszy oczyma na list, poznała że