Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/378

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapewne że szło mi o rzeczy ważne i że musiałem mieć prawo odzywać się w taki sposób.
Po chwili, spytałem znowu:
— Czy pani hrabina mieszka przy córce?...
— Nie, panie; mieszka niedaleko stąd; ale teraz pojechała z panią na wieś.
— To dobrze. — Dajże mi napisać na czym,
Wszedłem do obszernej, kwadratowej sieni, wyłożonej mozaiką i ozdobionej freskami, niby wnętrza Pompejańskich domów.
W pośrodku; na podstawie otoczonej szerokolistnymi kwieciem wodnym,, ujrzałem moją Spragnioną, którą Iza pod zmyślonym nazwiskiem kazała zakupić dla siebie, i z której uczyniła bóstwo tej świątyni.
Napisałem te tylko słowa:
„Przybędę dziś wieczór”.
Podpisawszy, oddałem lokajowi zapieczętowany bilecik
Ale co począć z sobą do wieczora?
Wtedy to poszedłem do pana, zacny mój przyjacielu i obrońco. Opowiedziałem ci szczerze o wszystkim, prosząc byś mię objaśnił, do jakich środków obronnych prawo mię upoważnia względem podobnego przeciwnika. Prawo nic tu więcej nie mogło jak tylko naznaczyć separacyą między nami dwojgiem; i co najwyżej uwięzić moją żonę na rok czy dwa lata, jeżeli udowodnię cudzołóstwo. Co się tyczy mojego nazwiska, mojej swobody, mojej duszy, prawo naturalnie powrócić mi ich nie może.