Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mieniem, mającem zawsze jeszcze spaść na nią. Zresztą, mogę przecież, jeśli zechcę, ustanowić Izę całkowitą spadkobierczynią. W rzeczy zaś nie chciał bym prawem spólności miał się kiedy znaleźć na łasce tej niewiadomej dziewczyny, nie mającej ani kąta ani dachu, która w nim, doświadczonym, wytrawnym człowieku, nie budziła zbytecznego zaufania. Nie miałem więc z Izą żadnych rachunków do załatwienia, ponieważ nic mi nie wniosła. Kazałem oszacować wszystkie sprzęty, znajdujące się w jej pokoju, a które nie powinny się były splatać z nowem jej życiem. Sumę, oznaczoną przez biegłego, doręczyłem Konstantemu dla przesłania Izie z rzeczami które zabrać jeszcze miała. Każda z tych rzeczy stanowiła dla mnie drogie, bolesne wspomnienie. Spragniona stała z niezmąconym uśmiechem w pośrodku świeżych tych ruin, obojętna, niewzruszona, jak wszystko co się wiecznem czuje.
Opłaciłem i odprawiłem służących, którzy wszyscy, od owej Nununy do pokojowej, mieli udział w zdradzie mojej żony. Zgubna, nieunikniona solidarność między nizkoscią uczuć a nizkością pochodzenia. Nie uczyniłem najmniejszej wzmianki o ich współwinie. Obdzieliłem ich nawet drobnemi podarkami, za powód odprawy podając konieczność natychmiastowego wyjazdu. O iluż to rzeczach pomyśleć, do czego zniewolić się trzeba, byle honor i godność własną zachować bodaj na pięć minut dłużej! Dziecko, wraz z najpotrzebniejszemi rzeczami i ulubionemi zabawkami jego, wyprawiłem do pani Niederfeld; i straszna pustka szerzej jeszcze