Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odwetu; inni otaczali go, ubolewając głośno, wyśmiewając się po cichu.
Tak więc, od pierwszej chwili bezpośredniego zetknięcia się z ludźmi, miałem sposobność poznania nikczemności jednostkowej i nikczemności ogółu. Nie tu wszakże, niestety! miał być koniec doświadczenia mego.
Potłuczonego Andrzeja zaprowadzono do studni, obmyto mu twarz zimną wodą. Nie mówił ani słowa: łatwo było wszakże poznać, po zwiększonej bladości i z pod oka rzucanych spojrzeniach że mi tego nigdy nie przebaczy.