Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzył; zaprawdę nie było w świecie matki szczęśliwszej nade mnie, pamiętaj o tem i niech to wspomnienie będzie pociechą dla ciebie gdy mię już zabraknie. Ileż to razy zapytywałam się ciebie, czy przed śmiercią mam ci odkryć tajemnicę, która tak długo ciążyła na twojem istnieniu. Przebacz mi moje dziecko. Wszyscyśmy ułomni; nikt ręczyć za siebie nie może; a gdy się zbliża godzina ostatnia życia, czujemy się silniejszymi. Zostawiam cię w pełni zdrowia, talentu i sławy, przy boku żony i dziecka, drogich istot dla ciebie, które zwolna obejmą to miejsce, jakie po mnie pozostanie. Rzecz to naturalna! nie uchylaj się od zamiany nie zapominaj mię tylko zbyt rychło, o tem o co cię proszę, ja szłam przez życie nieoświecona, maluczka duchem, zapewniam cię jednak że istnieje świat inny, świat lepszy, i że się na nim spotkamy. Ucałuj mię drogi synu; nie odstępuj do końca niech czuję cię przy sobie, gdy już nie będę w stanie ani cię słyszeć ani widzieć.
Nigdy nie zapomnę melodyi, jaką kataryniarz wygrywał pod naszemi oknami, gdy właśnie domawiała słów ostatnich. Chciałem go odpędzić.
— Nie; — rzekła. — Pozwól temu człowiekowi zarabiać na życie, i daj mu odemnie kilka groszy. Lubię muzykę biedaków: która tak często towarzyszyła mi przy pracy.
Zażądała księdza.
Umarła nazajutrz o piątej wieczorem, po długiem męczącem konaniu, wypełnionem widmami