Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkiem uczynić jedno, to jest, jak najspieszniej, i koniecznie w tajemnicy przed żoną, nauczyć się tego języka.
W dniu 30-ym kwietnia, cztery lata temu o północy, Iza wydała na świat tego syna, dla którego dziś probóję jeszcze bronić się i żyć.
Dziecię powierzone zostało staraniom mamki mojej, gdyż Iza sama karmić nie chciała. Od chwili rozwiązania jedną już tylko miała troskę: usiłowanie by stan poprzedni najmniejszych na niej nie zostawił śladów. Syna widywała mniej więcej około pół godziny dziennie, resztę czasu nie zaprzątając nim sobie głowy. Matka moja ofiarowała się wyjechać na wieś z mamką i dzieckiem. Świeże powietrze niewątpliwie posłuży małemu, — mówiła, — a z drugiej strony dziecię to jeszcze teraz nie mogło być tak bardzo zajmującem dla nas.
Widocznie biedna kobieta nie umiała się zgodzić z Hrabiną, i wolała się usunąć, niż dom uczynić widownią rozterki. Nie domyślałem się wówczas niczego. Hrabina wydawała mi się równie śmieszną, lecz cóż mię to obchodzić mogło? byłem kochany, a ona była matką ukochanej mojej. Zawiniła niedobremi zamiarami: miłość wszakże dokazała że spełzły na niczem. Teraz widziałem w niej jedynie potrzebującą nas kobietę. Czułem się tak szczęśliwym, że nie takie rzeczy wybaczyćbym jej był zdolny! Rozmówiłem się z Izą w przedmiocie propozycyi matki mojej. Nie przystała na nią, dodając,