Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pewien że nikt cię tak nie kocha jak twoja nieszczęśliwa żoneczka

„Iza Dobronowska“.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

„Jesteś dobry jak Bóg sam. Płaczę z wdzięczności i szczęścia pisząc do ciebie ten list ostatni. Doprawdy, kochałeś mnie od pierwszego wejrzenia? Ja także kochałam ciebie, więc to widać dlatego tak zawsze myślałam o tobie. Przeznaczenie istnieje rzeczywiście, widzę to teraz. Uściskaj odemnie swoją matkę. Wyjadę jutro, dziś wieczór jeszcze, jeśli będę mogła. Jakże mi śpieszno cię widzieć! Dowiesz się o wszystkiem. Przysyłam ci najdłuższy promień moich włosów. Przynajmniej jeśli umrę w drodze zostanie ci cząsteczka mego życia, i przekonanie, żem umarła z myślą o tobie; Z chwilą otrzymania tego listu nie wychodź już z pracowni i drzwi na klucz nie zamykaj. Obaczysz je otwierające się nagle, to będę ja! — Jakie szczęście! kocham cię! kocham cię! kocham! Jak mi błogo że mogę ci to powiedzieć nareszcie. Twoja tą razą prawdziwa żoneczka,

„Iza“.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Była szczerą kiedy tak pisała. W tej godzinie gdy tyle mam przeciwko niej zarzutów, gdy tak bardzo wszystkich jej win potrzebuje dla zmniejszenia ciężaru mojej winy, przysięgam, ona nie kłamała, kochała mię wtedy. Nie wątp pan o tem