Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeden pan, wielki amator, widział go i mówił że to śliczna rzecz, Mówił także mamie że jeśli zechce go sprzedać da jej za niego dwa tysiące franków. Mama nie chciała. Dopiero od wczoraj jesteśmy w Warszawie. Jeździłyśmy dla interesów do Petersburga. Mama spodziewała się otrzymać audjencję u Cesarza, ale Cesarz wyjechał do Odessy, bo jak się zdaje rozeszły się wieści o wojnie, Cesarz udał się na zwiedzenie miast południowych. Podobno z wami Francuzami mieliśmy się bić. Toby dopiero było ślicznie. W Petersburgu mówiono tylko o ostatecznej zagładzie Francyi i sądzę że wy zostalibyście pokonani. Nasi żołnierze są daleko piękniejsi, i daleko roślejsi od waszych. Ja myślałam już tylko o moim mężusiu, tembardziej że nie mówiłeś jako stajesz do popisu tego roku. Wynalazłam już sposób zobaczenia cię, mój panie. Jeżelibyś był żołnierzem, prędziutko dałbyś się wziąść do niewoli, dostawionoby pana tutaj i widywalibyśmy się swobodnie. Będąc w Petersburgu widziałyśmy się z moją siostrą. Gdybyś wiedział jaka ona ładna; mój szwagier, który jest jenerał-adjutantem przy Cesarzu towarzyszył mu w podróży. Moja siostra wyjednała dla nas audjencją u Wielkiego Księcia Następcy Tronu. Byłam bardzo dobrze ubrana; ale nie zdawał się uważać na mnie. Zdaje się zresztą, jak mi mama mówiła, że to człowiek poważny, który nie lubi kobiet. Nie rozumiem dobrze co to znaczy. To przecież tak ślicznie widzieć piękną kobietę. Wielki Książę powiedział mamie że będzie