Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T3.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W każdym razie — rzekł — cieszy mię bardzo, że uszedłeś niebezpieczeństw wojny, mimo, że się na nie narażałeś. Ale podobno niebezpieczeństwa cię znają i uciekają przed tobą.
Książę ukłonem podziękował za grzeczność.
— Mimo to, mój kuzynie, nie unoś się dumą, bo ona sprawiłaby przykrość nam osobliwie, nam którzy jemy, pijemy, śpimy i nową układamy modlitwę.
— Tak, Najjaśniejszy panie — odparł książę — wiemy, iż jesteś monarchą oświeconym i pobożnym, że nigdy nie spuszczasz z myśli chwały Boga i pomyślności jego kościoła. Dlatego właśnie, z taką ufnością zbliżamy się do Waszej królewskiej mości.
— Henryku, przypatrz się zaufaniu twojego kuzyna — mówił Chicot pokazując królowi dworzan, którzy przez uszanowanie stali w oddaleniu. Twój kuzyn zostawił trzecią część swojego wojska przed twoim gabinetem, a dwie części przed Luwrem.
— Z ufnością?... — powtórzył Henryk — czy nie zawsze z ufnością, mój kuzynie, zbliżasz się do mnie?
— Najjaśniejszy panie, ja mówię o zaufaniu w przedmiocie, który ci zamierzyłem przedłożyć.
— A! więc masz mi coś zaproponować. Mów więc z ufnością, z zupełną ufnością. Bardzom ciekaw twojego przełożenia.
— Mam ci, Najjaśniejszy panie przedstawić najpiękniejszą myśl, jaka kiedykolwiek zajmowała świat chrześcijański, od chwili gdy krucjaty stały się niepodobne.
— Słucham cię, książę.
— Najjaśniejszy panie — mówił de Guise tak, aby go i w przedpokojach słychać było; nie naproźno Najjaśniejszy panie nazywasz się arcy-