Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T3.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rozdział XI.
DOWIEDZIONE, ŻE ABY ZROZUMIEĆ, SŁUCHAĆ POTRZEBA

Książę Andegaweński połączył się z swoim gościem Guisem, w tym samym pokoju królowej Nawarskiej, w którym niegdyś Bearneńczyk i Mouy, cicho szepcząc, ułożyli plan ucieczki.
Henryk wiedział dobrze, że mało jest pokojów w Luwrze, z którychby wyrazów, nawet półgłosem wymówionych, dosłyszeć nie było można.
Książę Andegaweński również wiedział o tych szczegółach, lecz złudzony dobrocią brata, zapomniał, lub też lekceważył tę okoliczność.
Henryk III-ci, jakeśmy powiedzieli, wszedł na swoje stanowisko, właśnie w tym samym czasie, gdy brat jego witał księcia de Guise, żaden więc wyraz nie uszedł jego uszu.
— I cóż Mości książę! — zapytał z żywością Guise. Czemu książę taki blady!
— Czy doprawdy!... — zapytał niespokojnie Franiciszek.
— Nieinaczej; sądzę, że król tego nie zauważył.