Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T2.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pani wzięłaś mnie za księcia i byłabyś sobie życie odebrała?
— Pierwszy raz widziałam go wzruszonym.
Czy to wzruszenie było prawdziwe, czy zmyślone?
Nastąpiła chwila milczenia.
— Wiesz pani, zapewne, że nie sam przyszedłem?... — mówił hrabia.
— Gertruda widziała cztery osoby.
— Czy pani się nie domyślasz, co to za jedni?
— Sądzę, że jeden z nich ksiądz, a dwaj świadkowie...
— A więc pani jesteś przygotowaną zostać moją małżonką?
— Wszak taka była umowa? Tylko przypominam warunek, że obrzęd ma się odbyć w obecności mojego ojca.
— Pamiętam o tem, lecz gdy okoliczności naglą...
— Tak, wiem o tem.
— A więc?
— Jestem gotowa zaślubić pana. Pamiętaj tylko, że wtedy tylko wejdziesz w swe prawa, gdy ojciec mój przybędzie.
Hrabia zmarszczył brwi i usta przygryzł.
— Pani — rzekł — nie chcę krępować twej woli, a jeżeli nawet cięży ci słowo dane, zwracam je. Jesteś wolną, tylko...
Zbliżył się do okna i spojrzał na ulicę.
— Tylko — rzekł — patrz...
Podniosłam się Jakby poruszona siłą, która nam każe przekonać się o nieszczęściu, i pod oknem, spostrzegłam człowieka w płaszczu, który jakby chciał do domu wejść.
— A! Boże — mówił hrabia — czy to było wczoraj?