Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakby oświecona uderzeniem piorunu, zrozumiałam wszystko.
Spojrzałam na wodą z dziką radością, albowiem myślałam, że ona będzie ostatnią ucieczką przed hańbą.
Zamknęłyśmy napowrót okiennice.
Ubrana rzuciłam się na łóżko, Gertruda zaś usnęła na krześle przy mnie.
Ze dwadzieścia razy budziłam się nagle tej nocy, doświadczając niesłuchanej trwogi; usprawiedliwić ją mogło położenie, w jakiem się znajdowałam.
Prawda, nic nie uprzedzało o złych zamiarach, wszystko wokoło było spokojne i najmniejszy szelest nie przerywał ciszy.
Dzień zajaśniał; dzień który odjąwszy nocą ponurość krajobrazowi, utwierdził mię tylko w obawie.
Ucieczka była niepodobną bez pomocy z zewnątrz, a któż mógł jej udzielić?
Około dziewiątej, zapukano do drzwi; przeszłam do pokoju Gertrudy, a jej kazałem otworzyć.
Byli to wczorajsi służący; wynieśli wieczerzę nietkniętą, a przynieśli śniadanie.
Gertruda zadała im kilka pytań, na które nie odpowiedzieli.
Wyszłam wtedy.
Pobyt w zamku do Beauge i uszanowanie, jakiem nas otoczono, tłomaczyły mi wszystko.
Książę andegaweński widział mię na balu danym przez pan de Monsoreau, książę zakochał się we mnie; mój ojciec dowiedział się o tem i chciał mię usunąć, ale zdradzony, bądź przez wiarołomnego sługę, bądź prze nieszczęśliwy przypadek, zawiódł się w swoich nadziejach, a ja wpadłam w ręce człowieka, którego on chciał uniknąć.