Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szturmem, spodziewam się źe nie myślisz, dosyć bowiem zsuwać ze skały kamienie, któremi całą nawet armią zawalić można, a ty zaś masz tylko jeden regiment. Posłuchaj pułkowniku, gdybym był na twojém miejscu, powiadam to otwarcie, powiadam, jak człowiek, który po tyle już razy tak bliskim był śmierci, który nie chce śmierci, lecz też jéj się i nie lęka, gdybym był na twojém miejscu, dowiedziałbym się przez jakie czary utrzymują się ci ludzie, bez żadnych zasiłków na téj pustéj skale; chciałbym się dowiedzieć dla własnéj satysfakcyi, ażeby użyć tego samego środka w podobném zdarzeniu. Dołożyłbym do tego wszelkich starań, użyłbym wszelkich sposobów, i gdy jeden tylko widzę na to, użyłbym go.
— I jakiż przecie?
— Powiedziałbym temu Antonio, którego śmierć na nic się nie przyda, którego życic może być nader użyteczném: —