Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co tu począć?
— Zostaniemy na skale, nie przyjdą nas szukać, wszak prawda?
— Ale my tu z głodu pomrzemy.
— Będziemy żyć manną, jak Izraelici na puszczy; zresztą, mówiąc między nami, wszystko jedno, umrzeć z głodu, czy być powieszonym.
Marja z ciężkiém westchnieniem przycisnęła do swojego łona dziécko. Bandyta uderzył nogą o ziemię.
— Mieliśmy dobrą wieczerzę dzisiejszego wieczora, mamy jeszcze co dać jutro rano a tymczasem dosyć. Więc śpijmy.
— Ja śpię, rzekła Marja.
Bandyta zamieścił się przy niéj.
Żakomo miał rację, zdradzonym był nie tylko przez włościan i pastérzy, ale jeszcze przez Antonio jednego ze swych towarzyszy, który, jakeśmy wyżéj powiedzieli, poddał się czasu potyczki, i który w nadziei otrzymania wolności, przyrzekł