Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Oto jest, możesz zaspokoić ciekawość, rzekł Philipaux podając mu papier.
— Eh, eh! podpisany nawet. A nie wie, że jeżeli nie zemknie do mojéj ciemnicy, złamią mu kark niezawodnie. Ciszéj, ciszéj, oto się i kurtyna podnosi.
Słowo ciszéj, rozległo się po całéj sali; jednak młody jakiś człowiek, ne należący do spiskowych, rozmawiał na ustroniu, choć aktorowie byli już na scenie. Danton wyciągnął rękę uderzając go po ramieniu, i ze trzpiotarstwem połączoném z ironią:
— Panie Arnolt, rzekł, nie przeszkadzajże przynajmniéj słuchać — wszak to grają jak Marius a Minturnes.
Młody autor zanadto był przezornym, ażeby nie miał usłuchać jego prośby; zamilkł i gdy wszyscy słuchający także milczeli, głęboka cichość w koło panująca dozwoliła najdokładniej słyszeć jeden z najgorszych ustępów téj pięknéj sztuki i Śmierć Cezara.