Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Romaniją, gdzie służący generała Marso czekał z przewodowemi końmi, z któremi nie mógł się dostać do środka krainy, gdyż po drodze same tlłko wąwozy, jary i bagniska. Tu Marso był niezmiernie zaambarasowany: sądził, że jego towarzyszka niezdolną jest jezdzić konno, a tém bardziéj iść piechotą. Lecz się wkrótce uspokoił widząc jak doskonale kierowała rumakiem, nie tak wprawdzie silnie, lecz nierównie zręczniéj aniżeli najlepszy kawalerzysta. Postrzegłszy jego zdumienie uśmiéchnęła. — Nie będzie to ci się wydawało dziwném, rzekła, gdy poznasz mię bliżej. Zobaczysz przez jakie koleje ćwiczenia męzkie nie są mi obcemi.[1] Szla-

  1. Gdybyśmy nawet z dalszego ciągu tej powieści nie dowiedzieli się, zkąd kobiéta tak doskonale może jezdzić na koniu, zwyczaj krajowy usprawiedliwiłby biegłość w téj sztuce. Damy dworu, jak powiada fashionabl z Longechamps, jezdziły konno, tylko pod suknię którą podejmuje siodło wkładały pantalony, jakie noszą małe dzieci. Niższego stanu kobiéty, pospólstwo, nawet i tego nie używają, choć delikatność ich ciała nie dozwoliła mi wierzyć temu.
    Prz. Aut.