Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

«Skinął głową. Oo jest list od panny Marji. — Czy uwierzysz Panie? włosy mu nagłowie powstały; woda i z czoła i z oczu lała się potokiem;
— »Ona żyje! zawołał, i to twój pan ją ocalił? prowadź mię do niéj natychmiast! natychmiast! oto masz, weź przyjacielu!»
Dodał, wyjmując z niewielkiego biórka, trzy czy cztery sztuki pięcio-frankowe i wsunął mi je do ręki. Przyjąłem, ażeby go nie obrazić, i myśląc sobie: nie bardzo pan jesteś kosmaty, oglądałem apartament. Powinąłem się zręcznie, położyłem dwadzieścia franków za biustem: bardzo dziękuję panu Kapitanowi, rzekłem.
— »Czyś gotów? — Czekam pana. Leci przez wschody, ja do niego mówię: ależ mój stary kapitanie, przed panem to i wschodów nie ma. Pch! on już był na dole.
»Jesteśmy więc w kabryolecie. Zapy-