Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

melancholicznie: «Jakimże to cudownym sposobem opatrzności znalazłam się w tym domu?» Ja odpowiedziałem: cudownym czy niecudownym, to wszystko jedno, a tymczasem potrzeba niemało tu i soli i olejków, ażeby wyjąć tak wielką plamę.
«Mój pan stał patrząc w milczeniu. — Pojmuję dla czegoś się tak zdumiał, rzekła, ale wkrótce o wszystkiem się dowiész, i nie będziesz się dziwił mojemu pomieszaniu, jakie sprawił twój sługa opowiadając adres do tego domu.» Tu podała mu list do swojego ojca.
— «Kantillon, zanieś ten list.» Spojrzałem na koopertę: Fossée-Saint-Victor: ależ to djabelnie daleko, rzekłem. To nic nie znaczy; odpowiedział, weź kabryolet i wracaj tu najdalej za pół godziny.
„Natychmiast wybiegłem na ulicę, spotykani kabryolet, wskakuję do niego. «Sto sous przyjacielu, tylko zawieź mię jak najrychlej na ulicę Fossee-Saint-Victor i na-