Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kając dawaj ja krzyczeć gwałtu jak paw jaki.
»Chałastra siedząca na małych barkach gdzie najczęściéj ratują topiących się, posłyszała mię. Puścilli się na swoich statkach, jak Neptuny na wodę. W dwóch uderzeniach wiosłem już byli obok mniej zaczepili mój statek do swojego, i wpięć minut mój pan i panienka jak śledzie leżeli na piasku.
»Pytają się mnie, czy i ja także topiłem się, odpowiadam że nie, ale to wszystko jedno, jeżeli dacie mi czaszę wódki, to przynajmniéj się orzeźwię. Nogi pode mną się schylały jak motek nici.
»Mój pan piérwszy otworzył oczy; rzucił się mi na szyję.... szlochałem, śmiałem się, płakałem. Mój Boże! o jakże człowiek jest słabą istotą!...
»Pan Eugieniusz obrócił się, postrzegł młodą dziewicę, którą orzeźwiano. »Tysiąc franków dla was przyjaciele, rzekł on,