Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mów, mów! łatwo to powiedzieć, a jak zacznę czasami płakać, to i historja moja....
Spojrzałem na niego z ironiją.
— Widzi bo to pan, kiedysci ja niebyłem woźnicą kabryoletu, jak pan wnosić może z mojej liberyi, rzekł wskazując z niejakiém zadowoleniem swój ubiór, na którym znaczne jeszcze były szczątki różowych obszewek. Przed dziesięciu laty służyłem u P. Eugeniusza. Czy pan znał P. Eugieniusza?
— Eugieniusza, jakiego?
— Ah! Eugieniusz ten... nie słyszałem nigdy jak go inaczéj nazywają, i nie widziałem żadnego razu ani jego ojca, ani jego matki: był to urodziwy miody mężczyzna, taki jak pan, takiegoż wieku. Wiele pan lat sobie liczy?
— Dwadzieścia siedm.
— Jak raz jak on; prawda, że nie był tak ciemnym brunetem, a do tego pan ma